Wszystko rozstrzygnie się w rewanżu. W pierwszym meczu barażowym o awans do PGNiG Superligi Handball Stal Mielec przegrała z Zagłębiem Lubin 19:22. To był mecz dwóch różnych połów, bo w pierwszej to mielczanie byli lepsi. Drugi mecz odbędzie się w środę w Lubinie.
– Teraz to wszystko, co było za nami, wygrane mecze, przegrane mecze, bolesne porażki, to jest już nieistotne w tym momencie. Teraz jest 120 minut i trzeba wypruć sobie żyły, żeby pokazać się z jak najlepszej strony i walczyć na parkiecie – mówił przed spotkaniem trener Rafał Gliński.
Stawkę meczu barażowego widać było już od pierwszych sekund. Oba zespoły na mielecki parkiet wyszły niezwykle zmotywowane i naładowane wolą zwycięstwa. Zaczęło się od świetnej interwencji Dawida Dekarza, a chwilę później gola z drugiej linii zdobył Igor Graczyk. W pierwszej minucie Stal wyszła więc na prowadzenie 1:0.
Pierwsze fragmenty były bardzo wyrównane. W 5.minucie był remis 2:2, a na parkiecie mieliśmy mnóstwo zaciętej rywalizacji i walki o każdą piłkę. Widać było po obu drużynach, jak bardzo zależy im na zwycięstwie w tym spotkaniu. Tu nikt nie odstawiał ręki, każdy szedł na całość. Gdy w 7.minucie trafił Paweł Wilk, było 4:2 dla Stali.
Mielczanie rozkręcali się z każdą minutą, z każdą akcją. Gdy w 9.minucie rzut karny po indywidualnej akcji wywalczył Igor Graczyk, z siedmiu metrów nie pomylił się Paweł Napierała i było 6:3 na korzyść gospodarzy. Ich gra naprawdę mogła się podobać.
Przewaga Stali rosła. Przed upływem pierwszego kwadransa trafili Paweł Napierała (ze skrzydła) i Igor Graczyk (z połowy boiska do pustej bramki) było już 9:5. Trenerzy Zagłębia Lubin musieli poprosić o czas. W ich drużyn wiele rzeczy bowiem nie funkcjonowało. Czas jednak niewiele pomógł, bo najpierw goście w prosty sposób stracili piłkę, a w kolejnej akcji gola zdobył Adam Babicz. Co więcej, w 18.minucie bezpośrednią czerwoną kartką ukarany został Patryk Iskra.
Stal szła za ciosem. W pewnym momencie objęła już nawet prowadzenie pięcioma bramkami (12:7), ale pierwsza połowa ostatecznie zakończyła się wynikiem 14:11, który zapowiadał wielkie emocje po przerwie.
Początek drugiej połowy to kontynuacja tego, co widzieliśmy pod koniec pierwszej. Stal nieco wyhamowała, a Zagłębie szukało swoich szans do zmniejszenia strat. W 32.minucie było 14:12.
Minuty mijały, a oba zespoły nadal były blisko siebie. W 40.minucie, po bramce Michała Bekisza przewaga mielczan wynosiła już tylko jedno trafienie (16:15). Chwilę później był remis, bo trafił Mateusz Drozdalski.
Stal zatraciła skuteczność. W poczynania podopiecznych trenera Rafała Glińskiego wkradła się też nerwowość, bo o ile w pierwszej połowie wszystko szło znakomicie, to w drugiej nagle coś się zacięło. Trzeba jednak też oddać, że znakomite zawody rozgrywał w bramce Zagłębia Marcin Schodowski, który kończył spotkanie z blisko 60 procentową skutecznością.
Zagłębie też miało godnego rywala w bramce (Dawid Dekarz również bronił na bardzo wysokiej skuteczności), ale mimo wszystko było bardziej skuteczne. Stal blisko była jeszcze na cztery minuty przed końcem, gdy na 19:20 trafił Igor Graczyk. Ostatnie słowo należało jednak do gości. Bramki Drozdalskiego i Michalaka zapewniły im zwycięstwo 19:22.
Nic jednak nie jest jeszcze rozstrzygnięte. Rewanż w najbliższą środę o godzinie 18:00 w Lubinie. Transmisja w serwisie Emocje.TV.
Handball Stal Mielec – Zagłębie Lubin 19:22 (14:11)
Stal: Dekarz, Wiśniewski, Czerwiński – Wilk, Nowak, Babicz, Kotliński, Graczyk, Wołyncew, Napierała, Kaźmierczak, Smoliński, Włoskiewicz, Goliszewski, Osmola. Trener Rafał Gliński.
Zagłębie: Schodowski, Procho, Byczek – Stankiewicz, Krupa, Moryń, Hlushak, Michalak, Pietruszko, Hajnos, Bogacz, Drozdalski, Iskra, Bekisz. Trenerzy Tomasz Kozłowski, Gałach Sebastian.