Tym razem w cyklu „Był taki mecz” nasz wehikuł czasu zatrzymał się na wiośnie 2016 roku. To wówczas Śląsk Wrocław po raz ostatni gościł w Mielcu, walcząc z miejscową Stalą w fazie play-out PGNiG Superligi. Zarówno dla gospodarzy, jak i dla przyjezdnych ten mecz miał niebagatelne znaczenie – przegrany właściwie żegnał się z marzeniami o utrzymaniu na najwyższym poziomie rozgrywkowym.
Stal Mielec do walki o utrzymanie przystępowała z bardzo trudnej pozycji. Do miejsca dającego prawo gry w barażach traciła aż siedem punktów (za wygraną przyznawano wówczas 2 punkty) i już na starcie walki marginesu błędu nie miała. Trzeba było wygrać właściwie wszystkie mecze i liczyć, że wyniki w innych konfrontacjach ułożą się pozytywnie.
Tak się jednak nie stało. Kilka dni przed opisywanym w tym artykule meczu ze Śląskiem Wrocław, mielczanie przegrali niezwykle ważne spotkanie z Pogonią Szczecin i ich szanse na dogonienie „Portowców” były już naprawdę małe. Dlatego wygrana z ekipą ze stolicy województwa dolnośląskiego była już przymusowa. Porażka oznaczała pewne pożegnanie z superligą.
Początek spotkania był wyrównany. Śląsk przez pierwsze kilka minut utrzymywał nawet minimalne prowadzenie, ale zważając na okrojone możliwości kadrowe ekipy z Wrocławia, jasne było, że taki stan rzeczy nie potrwa długo. Mielczanie pierwszy raz objęli prowadzenie po kwadransie gry i nie oddali go już do końca spotkania. U gospodarzy bardzo dobrze funkcjonowała współpraca z kołem, a Damian Krzysztofik, mógł pokazać pełnię swoich umiejętności. Mieleckich kibiców cieszyła również dobra postawa Damiana Kostrzewy. Choć 28-letni skrzydłowy był oszczędzany przez trenerów Jednoroga i Sondeja to zdołał zdobyć cztery bramki.
W drugiej części gry Stal już zdecydowanie przejęła inicjatywę, co również było efektem tego, że trener Śląska Piotr Przybecki dał pograć młodym zawodnikom. – Dziś spełniło się moje marzenie – nie ukrywał po meczu jeden z nich, debiutant Maciej Wojciechowski.
Ostatecznie Stal Mielec wygrała różnicą siedmiu bramek. Również trener Sondej dał pograć właściwie wszystkim zawodnikom, których miał w kadrze. – Dałem dzisiaj szansę wszystkim zawodnikom, aby potwierdzili swoją przydatność. Wszyscy z tego zadania wywiązali się bardzo dobrze – mówił po meczu szkoleniowiec mielczan.
Sezonu ostatecznie jednak uratować się nie udało. Stal Mielec sportowo spadła, ale reforma PGNiG Superligi i przyznanie tzw. „Dzikiej Karty” uratowało najwyższy poziom rozgrywkowy dla Mielca. Śląsk Wrocław z kolei spadł i przez kolejne lata odbudowywał się w niższych ligach. Dziś jest czołową ekipą Ligi Centralnej.
PGE Stal Mielec – WKS Śląsk Wrocław 27:20 (14:11)
Stal: Nikolić, Lipka, Łukawski – Krępa 4, Janyst, Wypych, M.Gasin 1, P.Gasin 2, Kłoda 1, Kyrylenko 4, Dementiev 1, Kawka 4, Krygowski 1, Krzysztofik 5, Davidović, Kostrzewa 4. Trenerzy: Tadeusz Jednoróg i Tomasz Sondej. Kary: 6 min.
Śląsk: Wojciechowski, Prus – Koprowski 1, Łucak 6, Białaszek 2, Tkaczyk 1, Andreou, Burzyński, Misiurka, Królikowski 1, Dudkowski 4, Piłat, Krupa 5. Trener: Piotr Przybecki. Kary: 8 min.
Sędziowali: Czochra (Zwierzyniec), Szpinda (Zamość) Widzów: 299