„Był taki mecz”. 12 bramek Łukasza Janysta i spokojniejsze święta

0
441

Tym razem w cyklu „Był taki mecz” przenosimy się w czasie do grudnia 2015 roku, kiedy to po raz przedostatni zagraliśmy na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław. Spotkanie, które odbyło się na półmetku sezonu 2015/16 było niezwykle ważne. Oba zespoły walczyły bowiem o utrzymanie w PGNiG Superlidze. Zapraszamy do lektury.

Nie był to najlepszy czas dla mieleckiego szczypiorniaka. Klub od dłuższego czasu trawiony był przez problemy finansowe, kolejni wartościowi zawodnicy podpisywali kontrakty w innych miejscach, a ci, którzy pozostali, również zastanawiali się nad przyszłością. – To były bardzo trudne czasy – przyznawał Paweł Wilk w podcaście „Handballowe rozmowy”. – Jedynym momentem, kiedy udawało się nam choć na chwilę zapomnieć o tych wszystkich problemach, były mecze – dodawał.

O ile jednak sezon wcześniej (2014/15) mielczanom udało się otrzeć o awans do półfinału, to w rozgrywkach 2015/16 realnym celem była jedynie walka o utrzymanie. Problemy finansowe sprawiły, że z drużyny odchodzili kolejni niezwykle ważni zawodnicy. Exodus rozpoczął Michał Adamuszek, który jeszcze w trakcie poprzednich rozgrywek, zrezygnowany sytuacją w klubie, odszedł do Śląska Wrocław. Po zakończeniu sezonu 14/15 do Zagłębia Lubin odszedł trener Paweł Noch, w tym samym kierunku powędrowali również Mirosław Gudz oraz Kamil Krieger. Rafał Gliński odszedł do Górnika Zabrze, a Marek Szpera wybrał ofertę MMTS-u Kwidzyn. Do tego należy doliczyć Grzegorza Sobuta, który choć sezon zaczął jeszcze w Mielcu, to szybko skorzystał z oferty Chrobrego Głogów.

W zamian w Mielcu pojawili się młodzi i zdolni: Wiktor Kawka, Michał Wypych oraz bracia Gasinowie. Do tego udało się pozyskać leworęcznego rozgrywającego Michała Krygowskiego, a z zagranicy przyszli Marko Davidović i Jevgenij Krawczenko.

Była to zbyt duża rewolucja kadrowa i zbyt wielu ważnych zawodników odeszło, żeby w Mielcu stawiano jakiekolwiek inne cele, niż utrzymanie w PGNiG Superlidze. Pierwsza część sezonu wielkich nadziei w serca kibiców zresztą nie wlała. Zaczęło się co prawda nieźle, bo po świetnym meczu udało się pokonać MMTS Kwidzyn, ale w kolejnych tygodniach nadeszły niezwykle bolesne porażki z zespołami w zasięgu: KPR-em Legionowo i Śląskiem Wrocław u siebie. Ogółem do końca pierwszej rundy udało się wygrać jeszcze tylko raz (u siebie z Zagłębiem Lubin) i do rewanżowego starcia ze Śląskiem mielczanie podchodzili z zaledwie czterema punktami na koncie.

Czytaj dalej pod reklamą.

Sponsorzy

Śląsk Wrocław był na podobnym biegunie. Podopieczni trenera Piotra Przybeckiego (późniejszego trenera reprezentacji Polski) również na koncie mieli ledwie dwa zwycięstwa i zamykali ligową tabelę. Trudno się więc dziwić, że mecz, który odbył się w połowie grudnia 2015 roku zapowiadany był jako ten „za cztery punkty”.

Stal Mielec, poza pierwszymi minutami, gdy Śląsk prowadził (3:2), nadawała tempo gry. Mielczanie odkąd wyszli na prowadzenie (4:5) nie oddali go już do samego końca.

– Pewnym punktem mielczan w ofensywie był obrotowy Damian Krzysztofik, a w kontrataku brylował Łukasz Janyst, który w tym spotkaniu, aż 12 razy pokonał bramkarza rywali. Gospodarze łatający w ostatnich tygodniach braki kadrowe juniorami, nie dali odjechać mielczanom na bezpieczną przewagę. Tuż przed przerwą zmniejszyli straty tylko do jednego gola – opisywał portal nowiny24.pl.

Po zmianie stron przewaga Stali wzrosła, ale nieznacznie. Dorobek bramkowy wrocławian jednak opierał się niemal tylko na barkach Bartłomieja Koprowskiego i Jakuba Łucaka, gdy obaj opadli z sił Stal odjechała (21:27), dzięki czemu skutecznie zrewanżowała się za porażkę w Mielcu w pierwszej rundzie. – To Stal będzie miała spokojniejsze święta – pisał wówczas portal nowiny24.pl.

Po tym spotkaniu trener Tadeusz Jednoróg mógł odetchnąć z ulgą. Jego zespół wciąż pozostawał w grze o utrzymanie w lidze. – Ustaliliśmy przed meczem, że chcemy wywieźć z Wrocławia zdobycz punktową i ten cel udało się zrealizować. Co do wartości sportowej, to przyjdzie jeszcze czas na analizę. Bardzo się cieszę, że skuteczność Łukasza Janysta była na tyle wysoka, że pozwoliła osiągnąć nam dobry rezultat – pochwalił swojego najlepszego strzelca (12 bramek) trener zespołu Tadeusz Jednoróg na łamach portalu WP Sportowe Fakty.

Ostatecznie jednak sezon 2015/16 dla obu zespołów zakończył się spadkiem. Stal Mielec została uratowana przez reformę PGNiG Superligi i „dziką kartę”, zaś Śląsk pozbawiony pomocy z samorządu rozpadł się finansowo. Teraz na szczęście wraca na dobre tory, bo to jeden z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce. Piętnaście razy sięgał po tytuł mistrza Polski, sześciokrotnie zdobywał srebrny medal i czternaście razy brąz. Śląsk jest też siedmiokrotnym zdobywcą Pucharu Polski oraz finalistą Pucharu Europy (dzisiejszej Ligi Mistrzów).

Śląsk Wrocław – PGE Stal Mielec 25:29 (15:16)

Śląsk: Szczecina, Prus – Koprowski 7, Łucak 8, Romian, Witkowski, Tkaczyk, Andreou, Palica, Wróblewski 2, Burzyński, Królikowski, Kuczyński 2, Piłat, Wiewiórski 1, Krupa 5. Trener Piotr Przybecki.

PGE Stal: Nikolić, Lipka – Krępa 1, Janyst 12, Chodara 4, Krawczenko 2, Davidović 3, Wypych, Obiała, M. Gasin, P. Gasin, Kłoda, Kawka, Krygowski 1, Krzysztofik 6. Trener Tadeusz Jednoróg.

Kary: 4 i 8 minut.

Partnerem cyklu „Był taki mecz” jest Miasto Mielec

Miasto Mielec