To był mecz pełen emocji i twardej walki. Handball Stal Mielec po bardzo zaciętym spotkaniu pokonała Stal Gorzów Wielkopolski i wskoczyła na pozycję wicelidera tabeli Ligi Centralnej.
– Przed nami trudne, ciężkie spotkanie. Gramy jednak oczywiście przed swoją publicznością, więc będziemy się starać jak najbardziej, żeby zwycięstwo pozostało u nas w domu – podkreślał przed meczem trener Rafał Gliński. I co tu dużo mówić – miał rację.
Początek spotkania był bliźniaczo podobny do tego, co ostatnio z udziałem Handball Stali Mielec działo się w Przemyślu. Podobnie, jak w Derbach Podkarpacia, również w spotkaniu ze Stalą Gorzów Wielkopolski na początku nie mieliśmy gradu bramek. Wynik co prawda szybko otworzył Paweł Napierała, ale przez kolejne minuty kibice mogli przede wszystkim oklaskiwać bardzo dobre interwencje bramkarzy. Dość powiedzieć, że goście pierwsze trafienie zanotowali dopiero w siódmej minucie. Po dziesięciu minutach na tablicy widniał wynik 2:2.
W tym miejscu szczególne pochwały należą się bramkarzom. Bo zarówno w Stali Mielec – Tomasz Wiśniewski – jak i w Stali Gorzów Wielkopolski – Krzysztof Nowicki – raz po raz notowali skuteczne obrony. Nic więc dziwnego, że po trzynastu minutach gry mieliśmy tylko sześć zdobytych bramek (3:3).
Poza pochwałami dla bramkarzy, należy napisać, że zgodnie z przedmeczowymi słowami trenera Glińskiego, na boisku spotkały się dwa równorzędne zespoły. Stal Gorzów Wielkopolski, która w swoim zespole ma tak doświadczonych i znanych zawodników jak Michał Lemaniak czy Wojciech Gumiński, stawiała mielczanom bardzo trudne warunki. Na tyle trudne, że po dwudziestu minutach to oni prowadzili jednym trafieniem (6:7).
Do końca pierwszej połowy wynik cały czas oscylował wokół remisu. Jeśli chodzi o mielczan, to nie było jednego lidera strzelców. Swoje bramki zdobywali m.in. Bartosz Smoliński, Damian Krzysztofik, Dawid Ruhnke, Paweł Wilk czy Igor Graczyk. Swoje trafienia dołożył także Adam Babicz. Mielczanie prowadzenie stracili jednak na kilka sekund przed końcem i pierwsza połowa zakończyła się remisem po 12.
Początek drugiej połowy to – w przeciwieństwie do początku pierwszej – duża skuteczność z obu stron. I tak jak w pierwszej połowie, tak i w drugiej gra toczyła się bramka za bramkę. Jeśli trafiali mielczanie, to zaraz odpowiadali gości, jeśli dobrze obronił bramkarz gospodarzy, to za chwilę tej samej sztuki dokonywał golkiper Gorzowa. W ten sposób po czterdziestu minutach mieliśmy wynik remisowy (16:16).
Końcowa faza meczu to był już prawdziwy rollercoaster emocji. Na kilka minut przed końcem Stal zaczęła budować sobie przewagę, super skuteczny był Bartosz Smoliński, który cały mecz zakończył z siedmioma trafieniami. To właśnie po jego trafieniu mielczanie wyszli w 54.minucie na prowadzenie 25:21 i wydawało się, że już po emocjach. Nic jednak bardziej mylnego, bo waleczni podopieczni trenera Oskara Serpiny walczyli do końca i nawet w ostatniej minucie mieli jeszcze szansę na zniwelowanie strat. W końcówce świetnie zagrała jednak obrona gospodarzy i to oni po sześćdziesięciu minutach mogli triumfować. Dla Stali Mielec to czwarta wygrana w czwartym meczu tego sezonu Ligi Centralnej.
Handball Stal Mielec – Stal Gorzów Wielkopolski 27:25 (12:12)
Mielec: Dekarz, Wiśniewski – Wilk 3, Nowak, Ruhnke 4, Babicz 5, Kotliński, Graczyk 5, Wołyncew, Napierała 1, Kaźmierczak, Smoliński 7, Stefani, Włoskiewicz 1, Osmola, Krzysztofik 1. Trener Rafał Gliński.
Gorzów Wielkopolski: Nowicki, Marciniak – Kozłowski, Gumiński 1, Broniewski 1, Lemaniak 4, Pietrzkiewicz 3, Renicki 4, Nieradko 1, Sulmiński, Jaszkiewicz 1, Droździk, Ripa, Kłak 4, Stupiński 6. Trener Oskar Serpina.