Ponad dziesięć lat – tyle musieliśmy czekać na kolejny mecz z drużyną z Gorzowa Wielkopolskiego. Wtedy rywalizowaliśmy z drużyną GSPR na poziomie PGNiG Superligi. Od tego meczu sporo się zmieniło, ale dziś właśnie będziemy wspominać spotkanie ze wczesnej wiosny 2011 roku. Zapraszamy do lektury.
Był to moment, którego trudno było się spodziewać. Jeszcze rok wcześniej mielecki zespół grał na na poziomie pierwszej ligi i gra w PGNiG Superlidze może nie była marzeniem, a bardzo bliskim celem. Gdy jednak udało się awansować, to celem przede wszystkim było utrzymanie. Tymczasem na początku kwietnia 2011 roku gra toczyła się o 4.miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wystarczyło jedynie pokonać ekipę z Gorzowa Wielkopolskiego.
Na wstępie należy zaznaczyć, że wtedy SPR BRW Stal Mielec mierzyła się z drużyną GSPR Gorzów Wielkopolski. Nie jest to ten sam klub, z którym zmierzymy się w sobotę o godzinie 18:30, bo tamte GSPR upadł w 2013 roku. Tyle słowem wyjaśnienia.
Wracając do samego spotkania, to wczesną wiosną oba zespoły były na dwóch różnych biegunach. SPR BRW Stal Mielec była bardzo blisko 4.miejsca w superlidze, zaś jej rywal szykował się już powoli do walki o utrzymanie. Tę dysproporcję widać było również w „Hangar Arenie”.
– Gospodarze w całym spotkaniu byli o klasę lepsi od gorzowian. Rywali rozgromili, choć przyjezdni nie zmusili ich do pokazania w pełni swoich możliwości, bo jeszcze do 10 minuty był remis. Wtedy Stal włączyła dopiero drugi bieg. Do bramki wszedł Adam Wolański, nieźle rzucał Michał Chodara. W 25 minucie było już 14-11, a gdy w chwilę później mielczanie grali w osłabieniu… dorzucili kolejne dwie (16-12) – pisały w swojej relacji „Nowiny”.
Więcej o sporcie przeczytacie na BRAMECZKI.PL
Po przerwie mielczanie włączyli wyższy bieg. Tu goście opadali już z sił a Wolański co chwilę długą piłką uruchamiał kontry. Po trafieniu Pawła Wilka było już 23-16 dla mielczan, po czym Stal włączyła bieg czwarty. Gospodarze dbali więc nie tylko o skuteczność ale i efekt wizualny. Pozwalali sobie na fajerwerki, efektowne rzuty co publiczności niezmiernie się podobało.
– Brylowali w tej sztuce Adam Babicz, Marcin Basiak i Grzegorz Sobut, który jeszcze nie poddał się w walce o tytuł króla strzelców – czytamy w archiwalnym wydaniu „Nowin”.
– Na koniec Stal wrzuciła „piątkę” i wtedy Ryszard Skutnik dał po raz trzeci w tym sezonie pograć juniorowi Adrianowi Najuchowi. „Młokos” szybko rzucił dwa gole. Końcówkę publiczność oglądała na stojąco. Kto by przed sezonem przypuszczał, że mielecka ekipa bez gwiazd będzie tak wysoko. Po rundzie zasadniczej. Nad nią jedynie medaliści poprzedniego sezonu. Teraz trzeba tę wspaniałą dyspozycję potwierdzić w play-offach – kończyły swoją relację „Nowiny”.
Po meczu zadowolony był trener Ryszard Skutnik. – Baliśmy się trochę tego meczu, bo rywal nie miał nic do stracenia – mówił szkoleniowiec mielczan. – Cieszymy się z wygranej, ale nie mamy czasu na świętowanie, bo przed nami mecz z Olsztynem. Bardzo chciałbym podziękować naszym kibicom – dodał.
Podobnego zdania był Paweł Gawęcki. – Ciężko się gra z zespołami z dołu tabeli i to po raz kolejny się potwierdziło. Dla nas najważniejsze jest jednak zwycięstwo i teraz możemy się przygotowywać się już do meczu z Olsztynem.
BRW STAL MIELEC – GSPR GORZÓW WIELKOPOLSKI 43-27 (18-13)
STAL: Lipka, Wolański – Sobut 10, Basiak 7, Chodara 6, Albin 5, Babicz 5, Wilk 3, Gawęcki 2, Krzysztofik 2, Najuch 2, Kubisztal.
GSPR: Wasilek, Kiepulski – Starzyński 4, Bosy 2, Duszkiewicz, Śramkiewicz 2, Fogler 2, Tomczak 1, Stupiński 3, Przybylski 4, Krzyżanowski 6, Gumiński 1, Serpina, Jagła 2.
Początek meczu Handball Stal Mielec – Stal Gorzów Wielkopolski w sobotę (8 października) o godzinie 18:30. Bilety dostępne na dwie godziny przed początkiem meczu w hali Szkoły Podstawowej nr 7.