„Był taki mecz”. Wtedy ćwierćfinał Pucharu Polski, dziś półfinał Memoriału

0
157

Wiosna 2016 roku była w klubie czasem niezwykłym. Z jednej strony drużynę trawiły problemy finansowe i walka o utrzymanie w PGNiG Superlidze, a z drugiej był niewytłumaczalny wręcz sukces w Pucharze Polski. Sukces, który echem odbił się w całej Polsce.  Zapraszamy na kolejny artykuł z cyklu „Był taki mecz”.

Ćwierćfinałowy dwumecz miał jednego faworyta. Były nim oczywiście Azoty Puławy, trzecia drużyna w Polsce, którą prowadził doskonale znany w Mielcu – Ryszard Skutnik. Nikt na Lubelszczyźnie nie wyobrażał sobie, że będzie można potknąć się na słabującej Stali.

Tymczasem już pierwszy mecz w Puławach dał mielczanom nadzieję na sprawienie niespodzianki. -Przegraliśmy trzema bramkami, więc wszystko było na tzw. „styku”. Naprawdę uwierzyliśmy, że możemy powalczyć o awans do Final Four – wspomina trener Tomasz Sondej, ówczesny szkoleniowiec Stali Mielec (wspólnie z Łukaszem Rybakiem).

27 kwietnia 2016 roku w Mielcu przyszedł czas na mecz rewanżowy. – Wiedzieliśmy, że nie mamy nic do stracenia. Trzeba było zaryzykować – podkreśla Tomasz Sondej, który jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego przekonał się, jak ważne będzie to spotkanie. – Podszedł do mnie ówczesny prezes, Grzegorz Maj i powiedział, że ten mecz musimy wygrać. Ja odpowiedziałem, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy. Potem poszedłem do szatni, była pełna mobilizacja i wyszliśmy na mecz – dodaje.

Sam mecz był kwintesencją piłki ręcznej. – Obie drużyny bardzo chciały wygrać, a zwykle gdy tak jest mecz kończy się remisem i taki właśnie rezultat widniał na tablicy świetlnej po 30 minutach gry – pisały w relacji z meczu „Nowiny”.

Początek drugiej połowy wyglądał podobnie. Znów wiele emocji, wynik blisko remisu i gra bramka za bramkę. Wszystko zmieniło się na dziesięć minut przed końcem meczu. – Najlepszy zawodnik przyjezdnych – Przemysław Krajewski (11 trafień) otrzymał czerwoną kartkę, a jego koledzy musieli grać przez dwie minuty w podwójnym osłabieniu – pisały „Nowiny”.

Stal poczuła krew. Mielczanie ruszyli na rywala, rzucali kolejne gole, a we własnej bramce mieli znakomitego Krzysztofa Lipkę. Gola dającego awans zdobył Damian Kostrzewa, który wracał do gry po półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją.

Czytaj więcej o sporcie na brameczki.pl

– Niezwykle cieszymy się z tego zwycięstwa, to niesamowite uczucie, wciąż to do mnie dociera, że zagramy w Final Four – powiedział po meczu najlepszy strzelec Stali, Wiktor Kawka. – Dzisiaj pokazaliśmy, że mamy charakter, potrafimy grać w piłkę ręczną i nie boimy się nawet tak silnych zespołów jak Azoty Puławy – dodał.

Goście z kolei byli rozgoryczeni porażką. – Było takie słynne zdjęcie, na którym trener Skutnik dzielił mocną reprymendą klęczącego przed nim bramkarza. Byli bardzo źli. Musieli mieć mocną pogadankę w szatni, bo na konferencję trochę się spóźnili – wspomina Tomasz Sondej.

Tamto zwycięstwo zaszokowało Polskę. Na wielu portalach internetowych oraz w innych mediach rozpisywano się i mówiono o niezwykłym meczu w Mielcu. Portal polsatsport.pl pisał wprost: Sensacja w sali gimnastycznej!

Teraz czas na mecz obu drużyn w półfinale XII Memoriału im. Antoniego Weryńskiego. Początek w piątek o godzinie 17:00. Zapraszamy!