To było zwycięstwo z gatunku takich, które trzeba wydrzeć i wyszarpać. Handball Stal Mielec nie miała łatwo z waleczną Warmią Olsztyn, ale ostatecznie po bardzo trudnym spotkaniu mogła cieszyć się ze zwycięstwa. Podopieczni trenera Rafała Glińskiego wygrali 25:21.
– Musimy się do tego meczu dobrze przygotować, gramy u siebie w domu i chcemy, żeby komplet punktów został w Mielcu – podkreślał przed meczem szkoleniowiec mielczan.
Początek łatwy jednak nie był. W siódmej minucie na tablicy wyników widniał remis po 3. Na prowadzenie 4:3 mielczan wyprowadził Daniel Osmola, który po raz pierwszy w tym sezonie zaczął spotkanie w Lidze Centralnej od początku. Było to jego drugie trafienie, bo wcześniej trafił też z rzutu karnego. Chwilę później znów mieliśmy jednak remis, bo dobrze akcję wykończył zawodnik Warmii.
W 10.minucie ładną bramkę, podkręconym, technicznym rzutem gola zdobył Igor Graczyk. Jednobramkowe prowadzenie nie utrzymało się jednak długo, bo szybko wyrównał skuteczny Marcin Laskowski.
Warmia w tych pierwszych minutach na pewno nie przypominała zespołu, który tak łatwo i wysoko w poprzedniej kolejce przegrał u siebie z KPR-em Legionowo. Podopieczni Dariusza Molskiego grali bardzo dobrze, byli czujni w obronie i co pewnie najważniejsze – skutecznie wykorzystywali swoje szanse. Niespodziewanie w 15.minucie to oni prowadzili 6:8. Trener Rafał Gliński musiał prosić o czas.
Przerwa przyniosła skutek, bo dość szybko udało się doprowadzić do remisu 8:8, ale później celnik mielczan znów się zaciął. Do 20.minuty meczu wynik nie uległ zmianie. W 21.minucie ten impas przełamał Daniel Osmola, który zdobył bramkę ładnym rzutem ze skrzydła. Chwilę później jednak znów był remis, bo Warmia przełamała swój impas i zdobyła oczekiwanego od kilku minut gola.
Kolejne fragmenty meczu mijały, a obraz gry nie uległ zmianie. Dalej wynik oscylował wokół remisu, a momentami to Warmia obejmowała jedno, lub nawet i dwubramkowe prowadzenie. Po 26. minutach gry przyjezdni prowadzili w Mielcu 10:11.
W końcówce trener Gliński dokonał kilku zmian. Na boisku pojawili się m.in. Sebastian Włoskiewicz, Daniel Goliszewski czy Dawid Ruhnke, ale to nie zmieniło tego, jak grała mielecka drużyna. Dalej delikatna inicjatywa była po stronie przyjezdnych. Ostatecznie to oni schodzili na przerwę prowadząc 10:12.
Początek drugiej połowy wiele nie zmienił. Warmia nadal utrzymywała minimalne prowadzenie, ale widać było, że powoli mielczanie wchodzą na wyższe obroty. W 43.minucie po bramce Daniela Goliszewskiego udało im się wyjść na prowadzenie 17:16. Chwilę później skutecznym rzutem popisał się Igor Graczyk i było już 18:16.
Nie było jednak tak, że od tego momentu podopiecznym Glińskiego szło już lekko, łatwo i przyjemnie. Warmia cały czas była blisko, też potrafiła dobrze bronić i wyprowadzać skuteczne ataki. W efekcie w 48.minucie znów mieliśmy remis – tym razem po 18.
Na szczęście końcówka należała już do naszego zespołu. Nasza Stal zaczęła grać dużo skutecznej w ataku, a w bramce kilka razy świetnie interweniował Wojciech Czerwiński. To po jego dobrych interwencjach można było wyprowadzać skuteczne kontry, które kończyli m.in. Flip Stefani i Adam Babicz.
Ostatnie minuty to jednak była nerwówka. Warmia ani na moment nie odpuściła i cały czas walczyła o końcowy sukces, jak o życie. Mimo wszystko więcej zimnej krwi było po stronie biało-niebieskich i to nasza drużyna na koniec cieszyła się z wygranej. Mecz trudny, ale takie też w tym sezonie będą. Najważniejsze są zwycięstwa.
Handball Stal Mielec – Warmia Energa Olsztyn 25:21 (10:12)
Stal: Dekarz, Czerwiński, Wiśniewski – Wilk, Ruhnke, Babicz 1, Kotliński, Graczyk 7, Wołyncew 3, Napierała 2, Kaźmierczak, Stefani 1, Włoskiewicz, Goliszewski 1, Osmola 7, Krzysztofik 3. Trener Rafał Gliński.
Warmia: Makowski, Kaczmarczyk – Mucha 2, Reichel, Stępień 1, Safiejko 2, Laskowski 6, Szniter, Konkel 4, Kohrs, Sikorski, Zemełka, Skiba 1, Malewski 5. Trener Dariusz Molski.