„Był taki mecz”. Gdy do szczęścia brakowało tylko jednej bramki

0
178
Był taki mecz z MKS Kalisz

Jeśli weźmiemy pod uwagę jedynie historię spotkań pomiędzy Stalą i Energą MKS-em, to bezdyskusyjnym faworytem będą goście z Kalisza. Nieraz byliśmy bardzo blisko, jak na przykład w bieżącym sezonie, gdy o końcowym zwycięstwie decydowały rzuty karne. Zdarzały się również mecze, które choć przegrane, to oklaskiwane i zapamiętywane przez kibiców. Tak właśnie było w tym przypadku. Przenieśmy się więc do września 2019 roku.

Sezon 2019/20 dla Stali Mielec rozpoczął się właściwie od drugiej kolejki. W pierwszej podopieczni trenera Dawida Nilssona mierzyli się na wyjeździe z Kielcami i wiadome było, że na punkty będzie trzeba poczekać przynajmniej do następnego spotkania. A, że w drugiej kolejce mierzyliśmy się z będącym w naszym zasięgu Kaliszem, to apetyt na pierwszą zdobycz w nowym sezonie wyraźnie wzrósł.

Partnerem artykułu jest firma REGFORM z Mielca –> sprawdź OFERTĘ 

W tamten sezon wchodziliśmy na pewno ze sporymi nadziejami. Po zamianie prezesa zimą 2019 roku, kilku transferach i dramatycznej walce o utrzymanie w PGNiG Superlidze, wreszcie miał przyjść czas większego spokoju. Gwarantem tego miał być trener Dawid Nilsson zastępujący na stanowisku Marcina Basiaka, któremu w dużej mierze można było przypisać cud utrzymania. To w końcu on, w najtrudniejszym momencie sezonu 2018/19 wziął ciężar na swoje barki i przejął drużynę pogrążoną w kryzysie. Wyszło fantastycznie, udało się zachować ligowy byt, ale popularny „Baśka” postanowił wrócić do roli asystenta i pomagać Nilssonowi.

Po kilku kolejnych, ciekawych transferach wydawało się, że teraz powinno być tylko lepiej. W takich nastrojach, 7 września 2019 roku rozpoczął się mecz Stali Mielec z MKS-em Kalisz. – Musimy zrobić wszystko, żeby dobrze wejść w ten sezon. Gramy przed własnymi kibicami, wykorzystajmy to – zagrzewał swoich podopiecznych trener Nilsson.

Już pierwsza połowa pokazała, że będzie to bardzo wyrównane spotkanie. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk i żadna drużyna nie była w stanie wyjść na prowadzenie wyższe od dwóch bramek. Ostatecznie to goście na przerwę schodzili prowadząc, ale było to prowadzenie minimalne – jedną bramką.

Prawdziwą huśtawkę nerwów mieliśmy na początku drugiej połowy. Lepiej zaczęli ją goście z Kalisza, którzy za sprawą Kiryla Kniazewa wyszli na trzy bramkowe prowadzenie. Wtedy jednak znakomicie odpowiedzieli mielczanie – najpierw doprowadzili do wyrównania, a chwilę później prowadzili już dwiema bramkami. Duża w tym zasługa Pawła Wilka, który tego dnia grał na kapitalnej skuteczności, kończąc spotkanie z dziesięcioma trafieniami na koncie.

Końcówka była już niezwykle wyrównana. Kalisz znów objął prowadzenie, ale tylko jedną bramką. To my mieliśmy ostatnią akcję i wydawało się, że za chwilę doprowadzimy do karnych, ale najpierw złe rozegranie, a potem rzut niemal równo z syreną nie dał nam wyrównującego gola.

Miasto Mielec

– Chłopcy włożyli w ten mecz dużo serca. Jedna bramka boli bardzo. Dla publiczności zrobiliśmy jednak fajne widowisko – skomentował po meczu Dawid Nilsson. – Był to mecz walki, wygrał zespół, który popełnił mniej błędów. My w samej końcówce popełniliśmy dwa proste błędy. Mogę być zadowolony z wielu fragmentów gry, były momenty, gdy gra nam się układała. Zbyt dużo kosztują nas jednak przestoje, które trwają 5-6 minut, mamy wówczas problem z rzuceniem bramki – dodał.

Ostatecznie na pierwsze zwycięstwo pod jego wodzą czekaliśmy do piątej kolejki. Wówczas udało się pokonać Zagłębie Lubin.

Początek meczu Handball Stal Mielec – Energa MKS Kalisz w najbliższą niedzielę (27 marca) o godzinie 13:00. Sprzedaż biletów trwa już na stronie www.kupbilet.pl. Wejściówki będzie można nabyć również przed wejściem na trybunę hali Szkoły Podstawowej nr 7 w Mielcu. Transmisja internetowa dostępna w serwisie Emocje.TV.