W tym spotkaniu było wszystko – emocje, piękne bramki, parady bramkarskie i emocje do samego końca. Niestety dla nas – były to emocje negatywne. MMTS Kwidzyn gola dającego zwycięstwo zdobył w ostatniej sekundzie.
Przez ostatnie dni w kontekście naszego zespołu więcej mówiło się o zamieszaniu ze zmianą trenera, niż o zbliżającym się spotkaniu z MMTS-em Kwidzyn. Drużyna nie zwracała jednak uwagi na całe zamieszanie i mocno przygotowywała się do ważnego meczu.
W takiej sytuacji nawet problem nawarstwiającej się presji nie wydawało się być duży. – W sporcie presja jest czymś normalnym – mówił przed meczem kapitan naszego zespołu Łukasz Janyst. – Naszym zadaniem jest to, że musimy się z nią zmierzyć jako drużyna i wyjść na boisko, by walczyć do samego końca o zwycięstwo – dodawał.
Początek meczu pokazywał jednak, że nad obiema drużynami presja ciąży. O ile w obronie było naprawdę bardzo dobrze, to w ataku mieliśmy kilka błędów i strat piłki.
Strzelcy obu drużyn na dobre przełamali się w okolicach 4.minuty. Na początku lepiej ze zdobywaniem bramek szło SPR Stali, która trzykrotnie wychodziła na jednobramkowe prowadzenie, ale MMTS szybko się otrząsnął i to on w 11.mnucie objął prowadzenie 4:3. Mielczanie jednak nie dawali za wygraną i chwilę później do wyrównania doprowadził Rafał Krupa.
Po tej bramce mieliśmy kolejny, na szczęście krótki festiwal nieskuteczności. Tę niemoc przełamał w 13.minucie Marek Monczka, który pokonał bramkarza MMTS-u z rzutu karnego.
W tej samej akcji wykluczony na dwie minuty został jeden z zawodników gości i wydawało się, że teraz mielczanie będą mogli wypracować sobie przewagę. Niestety, znów nieskuteczność i szybkie kontry podopiecznych trenera Bartłomieja Jaszki sprawiły, że to goście po raz kolejny prowadzili jedną bramką.
Kolejne minuty to klasyczna gra bramka za bramkę. Żadnemu zespołowi nie udało się osiągnąć przewagi większej, niż jedna bramka, co tylko zapowiadało duże emocje do samego końca pierwszej połowy.
Stan gry bramka za bramkę udało się przełamać mielczanom na niespełna trzy minuty przed zakończeniem pierwszej części spotkania. Wtedy na prowadzenie 13:11 podopiecznych trenera Dawida Nilssona wyprowadził Denis Wołyncew. Białoruski rozgrywający był zresztą naszym najlepszym zawodnikiem w tej części gry.
Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 14:12. Duża w tym też zasługa bramkarza Gorana Andjelica, który w ostatniej akcji tej części gry popisał się fantastyczną, instynktowną interwencją.
Początek drugiej połowy to właściwie kalka tego, co działo się na początku meczu. Znów obie drużyny raziły nieskutecznością, popełniały błędy, ale również obaj bramkarze pokazywali swoje duże umiejętności.
W ten sposób po 34.minutach gry nadal na tablicy widniał wynik 14:12 dla mielczan – ten sam, którym kończyła się pierwsza część meczu.
Strzelecką niemoc przełamał w 35.minucie gry Michał Potoczny z MMTS-u Kwidzyn. W bardzo ładnej akcji indywidualnej minął naszych obrońców i pewnym rzutem pokonał naszego bramkarza Gorana Andjelicia. Chwilę później już był remis po rzucie MMTS-u z koła.
Kolejne minuty to obraz, który doskonale już poznaliśmy w pierwszej połowie, czyli wynik cały czas oscylujący wokół remisu. Raz na prowadzenie wychodziła SPR Stal, raz MMTS, ale zawsze było to prowadzenie jednobramkowe. Na parkiecie było mnóstwo walki, w obronie i w ataku, było więc widać, jak każdy zdobycz wiele sił kosztuje obie drużyny.
W 42.minucie znów o sobie dał znać Michał Potoczny, który po długiej akcji rzucił z drugiej linii w samo okienko bramki Andjelicia. Gorzej dla nas, bo w następnej akcji faul w ataku popełnił Denis Wołyncew. Na szczęście kilkadziesiąt sekund później tak samo zakończył się atak MMTS-u i nadal mieliśmy jedną bramkę przewagi gości (16:17).
Na kwadrans przed końcem podopieczni trenera Bartłomieja Jaszki po raz pierwszy w tym meczu wyszli na dwubramkowe prowadzenie – 17:19. Mielczanie w tym fragmencie mieli problemy ze skutecznością, a do tego popełnili faul w ataku.
W następnej akcji mieliśmy trochę szczęścia, bo goście zdobyli gola, ale chwilę wcześniej rozbrzmiał gwizdek sędziego. Po chwili goście popełnili błąd, a gola po szybkiej kontrze zdobył doświadczony skrzydłowy – Paweł Wilk. Zapowiadało się, że będzie to kolejne, niezwykle emocjonujące spotkanie. Tym bardziej, że przewagę MMTS-u do jednej bramki zniwelował Denis Wołyncew.
Do końca meczu trwała zażarta walka o każdą bramkę. Jednak to MMTS utrzymywał jedno, bądź dwubramkowe prowadzenie. Na niecałe trzy minuty przed końcem do naszego rywala traciliśmy dwie bramki.
Mielczanie doprowadzili do remisu na minutę przed końcem. Akcję rozgrywał jednak MMTS, który szukał swojej okazji do zdobycia gola. Trener Bartłomiej Jaszka wziął czas. Porady pomogły, bo na 20 sekund przed końcem jego podopieczni objęli prowadzenie. Nasza ostatnia akcja nam wyszła, zdobyliśmy bramkę, ale MMTS miał jeszcze kilka sekund. Naszym przeciwnikom to wystarczyło i to oni cieszyli się z wygranej.
SPR Stal Mielec – MMTS Kwidzyn 25:26 (14:12)
SPR: Andjelić, Witkowski, Wiśniewski – Monczka 5, Wołyncew 4, Oliviera 4, Nowak 3, Petrović 2, Ivanović 2, Wilk 2, Krupa 2, Krycki 1, Adamczuk, Flont, Mochocki, Janyst. Trener Dawid Nilsson.
MMTS: Dudek, Matlęga 1 – Szyszko 7, Landzwojczak 4, Zieniewicz 3, Potoczny 3, Ossowski 2, Nastaj 2, Guziewicz 1, Przytuła 1, Grzenkowicz 1, Jankowski 1, Kryński, Krieger, Kutyła, Orzechowski. Trener Bartłomiej Jaszka.